Koniec Windows 10 napędza sprzedaż laptopów, ale nie tak, jak chciałby tego Microsoft

Microsoft ma szczęście, że przedłużył wsparcie Windows 10 w naszym regionie. Gdyby nie to mógłby oberwać jeszcze mocniej.

Paweł Maretycz (Maniiiek)
3
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Koniec Windows 10 napędza sprzedaż laptopów, ale nie tak, jak chciałby tego Microsoft

Trudno w tej sytuacji nie być, chociaż lekko złośliwym. Otóż Windows 10 w większości świata, poza Europą, zakończył swój żywot. Co gorsza, duża część starszych sprzętów z tym systemem nie spełnia oficjalnych wymagań aktualizacji do Windows 11. Ten ostatni jest natomiast napchany AI jak sernik rodzynkami. I to bardzo dobra metafora, ponieważ wiele osób nie znosi rodzynek w serniku. Mamy więc laptopy bez wsparcia z powodu braku TPM 2.0, które trzeba wymienić, wkurzonych użytkowników i system, który słusznie bądź nie, ale powszechnie nie jest lubiany.

Dalsza część tekstu pod wideo

Microsoft strzelił sobie w kolano

Założenie Microsoftu było proste: zadowoleni czy nie, to pobiegną po nowe laptopy. Oczywiście laptopy z Windows 11. Okazuje się, że nie do końca. Według danych z Counterpoint Research opracowanych przez Tomshardware rzeczywiście odnotowano wzrost sprzedaży laptopów. W przypadku tych od Lenovo był to wzrost o 17,4%, dla Asusa 14%, a dla HP 10%. Sęk w tym, że na całym tym zamieszaniu skorzystała jeszcze jedna firma, czyli Apple, która odnotowała wzrost sprzedaży o 14,9%. 

I trudno się temu dziwić: Windows ma swoje bolączki: reklamy w menu, niepomijalne aktualizacje i ciągłe, krytyczne błędy wciąż pojawiające się z każdą nową aktualizacją systemu. W przypadku macOS nie musimy się martwić żadną z tych wątpliwych rozrywek. I chociaż nie lubię tego twierdzenia, to... po prostu działa.