Galaxy Z TriFold to prawdziwa bestia. Znamy specyfikację Samsunga
Samsung szykuje się do premiery swojego pierwszego potrójnie składanego smartfonu. Do sieci trafiły kluczowe szczegóły specyfikacji.
10 cali w kieszeni
Wygląda na to, że nazwa jest już pewna: Samsung Galaxy Z TriFold. Tak twierdzi znany leakster Evan Blass, a on rzadko się myli. Najważniejsze są jednak ekrany. Ten zewnętrzny, z którego będziemy korzystać na co dzień, ma mieć 6,5 cala. Jego jasność szczytowa ma wynieść 2600 nitów – tyle samo, co w innych flagowcach Koreańczyków.
Prawdziwa magia dzieje się jednak po rozłożeniu. Wtedy naszym oczom ukaże się gigantyczny, 10-calowy panel o jasności 1600 nitów. To już rozmiar pełnoprawnego tabletu, który do tej pory nosiliśmy w plecaku, a nie w kieszeni.
Aparat i bateria też robią wrażenie
Samsung nie zamierza oszczędzać na podzespołach. Główny aparat ma dostać matrycę 200 Mpix. Można bezpiecznie założyć, że będzie to ta sama (lub bardzo podobna) jednostka, co w Galaxy S25 Ultra czy w Galaxy Z Fold7. Za odpowiednią wydajność odpowiadać będzie Snapdragon, choć jeszcze nie wiadomo który.
Imponuje też bateria. Jej pojemność znamionowa wynosi 5437 mAh. Oznacza to, że Samsung w materiałach marketingowych będzie się chwalił ogniwem 5600 mAh. To znacznie więcej niż w obecnym Galaxy Z Fold7. Ciekawostką jest też sama konstrukcja. Poszczególne części telefonu po rozłożeniu mają mieć różną grubość: 3,9 mm, 4,0 mm oraz 4,2 mm. Dziwne, ale znając Samsunga, na pewno jest w tym jakaś praktyczna logika.
Cena? Lepiej usiądźcie
Niestety, jest też kilka złych wiadomości. Zacznijmy od daty premiery. Najnowsze raporty wskazują na 5 grudnia 2025 roku. To już za chwilę.
Problem w tym, że prawdopodobnie go u nas nie kupimy. Pierwsze doniesienia mówią, że Galaxy Z TriFold będzie dostępny tylko na wybranych rynkach, jak Korea Południowa, Chiny czy Singapur. Europa i USA niemal na pewno zostaną na starcie pominięte.
Po drugie, cena. W Korei mówi się o widełkach od 2000 do 3000 dolarów (7250-10900 zł). To kosmiczna kwota, która jasno pokazuje, że mamy do czynienia raczej z eksperymentem i pokazem siły, a nie produktem dla mas. Oczywiście, gdyby smartfon jakimś cudem trafił do Polski, jego cena byłaby o wiele wyższa.
Pozostaje więc poczekać na model Galaxy Z Fold8. Ten również nie będzie tani, ale przynajmniej trafi do sklepów w naszym kraju.