Słuchawki do spania były jedyną moją nadzieją. Test Soundcore Sleep A30
Albo nie mogę zasnąć, wiercąc się w łóżku przez pół nocy, albo zasypiam jak niemowlę, ale budzę się trzy godziny przed budzikiem. Czasem budzę się w środku nocy, czasem uda mi się jeszcze zasnąć… Proszki na sen pomagają, ale to nie rozwiązuje problemu i nie jest zdrowe. To może wypróbować słuchawki do spania? I tak trafiłem na Soundcore Sleep A30...
To już kolejny tego typu model w portfolio Soundcore – ulepszony, bardziej dopracowany, wyposażony w ANC, system maskowania chrapania i mikrofony. Nowy model wszedł do sprzedaży we wrześniu, a jego cenę ustalono – bagatela! – na 999 zł, co już jest sporym wydatkiem, jak na słuchawki TWS. Czy warto tyle wydać?
Soundcore Sleep A30 – najważniejsze dane
- Lekka (3 g) i niewielka konstrukcja słuchawek
- Przetworniki 4,6 mm
- Pasmo przenoszenia 20-20 000 Hz
- Bluetooth 5.4
- Kodeki SBC i AAC
- Smart ANC do 30 dB
- Dźwięki fal mózgowych AI, maskowanie chrapania, możliwość wyboru dźwięków do snu z biblioteki
- Ochrona IPX4
- Czas pracy: tryb lokalny (bez Bluetooth, ANC włączone) do 9 godzin, tryb Bluetooth do 6,5 godziny
- W zestawie: 4 pary silikonowych końcówek, 3 pary końcówek z pianki memory, 3 pary skrzydełek do uszu
- Cena: 999 zł
Wygląd i wykonanie
Soundcore Sleep A30 nie przypominają typowych słuchawek TWS do słuchania muzyki – mają kształt płaskich pastylek, które wsuwa się do małżowiny usznej. Są wyjątkowo lekkie, dobre wrażenie robią nie tylko miłe w dotyku, silikonowe końcówki dokanałowe, a także specjalne skrzydełka stabilizujące, wykonane z tego samego materiału.
W porównaniu do muzycznych TWS słuchawki Sleep A30 są bardziej spłaszczone, drobniejsze i delikatniejsze. Wszystko po to, żeby można było z nimi wygodnie spać – i pod tym względem spisują się niemal idealnie. Praktycznie nie czuć ich w uchu, ucisk jest minimalny, więc nawet po 8-9 godzinach nieustannej obecności w małżowinie nie ma poczucia dyskomfortu.
Na początku testów miałem jednak parę sytuacji, gdy nad ranem wyciągałem Soundcore Sleep A30 z uczuciem lekkiej ulgi – nie ma się co oszukiwać, tak długie trzymanie czegoś w uchu nie jest jednak w stu procentach komfortowe, co dotyczy i słuchawek, i zwykłych zatyczek do uszu. I tu z pomocą przyszedł zestaw końcówek, który dostajemy wraz ze słuchawkami. Poza nałożonymi domyślnie tipsami M z silikonu, w pudelku czekają jeszcze trzy inne rozmiary – XS, S i L, a także trzy pary końcówek z pianki memory (S, M, L), które zapewniają jeszcze lepsze dopasowanie i komfort podczas długiego użytkowania. I właśnie te piankowe końcówki, zamiast silikonowych, okazały się rozwiązaniem problemu męczącego mnie nad ranem swędzenia – są praktycznie niewyczuwalne w uchu, choć mniej stabilne (silikonowe lepiej się trzymają). W zestawie znajdziemy także dwie pary dodatkowych skrzydełek (S i L), więc producent zadbał o wszystko.
Konsekwencją tak spłaszczonej konstrukcji są małe przetworniki – mają zaledwie 4,6 mm średnicy, czyli o połowę mniej niż w typowych słuchawkach TWS.
Każda słuchawka wyposażona jest w dwa mikrofony – do rozmów telefonicznych i redukcji hałasu Smart ANC. Ważną rolę odgrywają czujniki, dzięki którym słuchawki są w stanie analizować przebieg snu użytkownika, np. czy już zasnął lub, czy się przebudził. Zestaw dodatkowo wykorzystuje analizę dźwięku w etui ładującym, które monitoruje i analizuje częstotliwość oraz głośność chrapania.
Soundcore Sleep A30 zapewniają odporność na zachlapanie na poziomie IPX4. Nie jest to rekordowa wartość, ale w pełni wystarczająca, biorąc pod uwagę przeznaczenie tych słuchawek.
Uzupełnieniem zestawu jest świetne wykonane, płaskie etui otwierane poprzez zsunięcie wieczka. Wnętrze jest lekko podświetlone ledami, co nie tylko wygląda efektownie, ale przede wszystkim ułatwia chowanie słuchawek.
Soundcore Sleep A30 do muzyki
Zacznijmy od najprostszej kwestii – czy Soundcore Sleep A30 nadają się do słuchania muzyki lub oglądania filmów? Owszem, tak, choć nie to jest w nich priorytetem. Zniechęcać może niewielki przetwornik, a także skromny, biorąc pod uwagę cenę, zestaw kodeków – tylko SBC i AAC. Nie ma LDAC, więc i dźwięku w wyższej rozdzielczości, a w aplikacji nie znajdziemy żadnych ustawień audio, np. equalizera.
Wbrew pozorom nie jest jednak tak źle, jak wskazuje specyfikacja. Soundcore Sleep A30 grają w specyficzny, ale bardzo miły sposób. Ponieważ są doskonale dopasowane do kanału słuchowego i małżowiny, dobrze przywierają do wnętrza ucha, a dźwięk jest plastyczny i wręcz namacalny. Słuchawki mają bardzo miękkie, ciepłe brzmienie, mięsisty bas, który jednak nie dominuje, wyraźną średnicę i nieco zredukowane, ale wciąż słyszalne wysokie tony. Zaskakująco dobra jest też scena dźwiękowa, muzyka rozbrzmiewa na kilku płaszczyznach, a nie w środku głowy.
Sleep A30 dobrze sprawdzają się ze spokojną muzyką do słuchania przed snem albo relaksu za dnia, zwłaszcza z przestrzenną elektroniką, łagodnym popem, jazzem czy klasyką. Fani mocnych, rockowych czy metalowych brzmień będą jednak rozczarowani – ciepłe brzmienie Sleep A30 pozbawione jest ostrzejszego pazura, gitarowe riffy schodzą na dalszy plan, za to mocniej zaznacza się bas i w efekcie przestaje to ciekawie brzmieć. Wszystko zależy więc od gatunku, sam słucham głównie elektroniki i byłem dość miło zaskoczony.
Fani dobrego brzmienia raczej nie powinni za bardzo nastawiać się na kupno Sleep A30, bo są tańsze i lepsze modele muzyczne, w tym oferowane przez Soundcore. Jednak jako słuchawki uniwersalne, do spania, ale i dodatkowo do słuchania muzyki i audiobooków w dzień czy wieczorem dobrze się sprawdzą, o ile playlisty nie wypełnia dynamiczna muzyka gitarowa.
Soundcore Sleep A30 do spania: teoria
Jak już wiemy, głównym przeznaczeniem Soundcore Sleep A30 jest wspomaganie spania. Ponieważ mam z tym duże problemy, często nie mogę zasnąć mimo 2-3 godzin prób, taki sprzęt wydał mi się idealny. Niestety, teoria to jedno, a praktyka drugie. Zacznijmy od teorii.
Soundcore Sleep A30 mają ułatwiać zasypianie na kilku poziomach. Pierwszy to konstrukcja samych słuchawek – jak już wcześniej pisałem, jest fantastyczna, dzięki czemu można spać w nich całą noc, a poczucie zmęczenia małżowiny jest minimalne. Teoria nie rozmija się z praktyką.
Drugi element to redukcja hałasu Smart ANC o skuteczności tłumienia do 30 dB. To główna nowość w serii Soundcore Sleep, której nie miały poprzednie modele. Dodatkowo wspomaga ją funkcja Adaptive Snore Masking, czyli dynamiczne maskowanie dźwięków chrapania współspacza. Słuchawki, z pomocą etui z mikrofonem, mają analizować wszystkie hałasy w czasie rzeczywistym i generować dopasowane dźwięki, maskując chrapanie.
Trzeci poziom to funkcja „dźwięków fal mózgowych generowanych przez AI” wraz z biblioteką specjalnie dobranych, binauralnych nagrań, które mają stymulować mózg do generowania uspokajających fal delta i theta. Na sen są proponowane takie brzmienia jak Gwiaździste niebo, Ocean czy Las, są też nagrania do medytacji i skupienia. To bardzo miła dla ucha, uspakajająca muzyka ambientowa, którą dodatkowo można samodzielnie lekko dostroić, na przykład dobierając dodatkowe dźwięki (instrumenty, krople) czy zmieniając barwę dźwięku. Nie ma jednak możliwości dodania własnych nagrań czy chociażby pobrania nowych z internetu.
Osobną kategorią w bibliotece jest wybór dźwięków z kategorii maskowanie chrapania (np. dźwięki deszczu, strumienia, szum wiatru, trzask ogniska, wodospad, ale też buczenie silnika), a trzecią kategorią jest Biały szum, gdzie dosłownie znajdziemy wybór różnych rodzajów szumów, od mechanicznych po naturalne. W teorii można nawet zmiksować trzy dźwięki źródłowe (np. cykady, ognisko i szum wiatru). Szumy pozwalają ustabilizować sen i minimalizują ryzyko, że przebudzi nas jakiś przypadkowy hałas, nie tylko chrapanie.
Sleep A30 mają wbudowane czujniki, które pozwalają automatycznie wykryć moment zaśnięcia. To pozwala zaprogramować trzy fazy – zasypianie, sen i przebudzenie. Można wybrać np. dźwięk Las, by ukoił do snu, a gdy ten nadejdzie, słuchawki przełączą się na dźwięk maskujący chrapanie albo szum – co ma zapewnić spokojną noc – a gdy przyjdzie nowy dzień, Sleep A30 łagodnie obudzą nas o wyznaczonej porze wybranym dźwiękiem budzika.
Można też zdecydować się na inny scenariusz – zasypiać przy uspokajających dźwiękach z aplikacji, a gdy sen nadejdzie – zakończyć odtwarzanie i dalej spać ze słuchawkami dla ochrony przed hałasem, korzystając z zalet ANC. Do dyspozycji mamy też timer odtwarzania, jest więc parę opcji do wyboru.
Soundcore Sleep A30 do spania: praktyka
Brzmi nieźle, prawda? W praktyce jest niestety znacznie gorzej. Po pierwsze wiele obiecujące „dźwięki fal mózgowych generowane przez AI” to nieco ograniczona kolekcja gotowych sekwencji audio dostępnych w aplikacji – a ktoś mógłby odnieść mylne wrażenie, że sztuczna inteligencja dynamicznie dobiera odpowiednie dźwięki. No nie. Te, które otrzymujemy, są bardzo miłe w brzmieniu, relaksują i dobrze nastrajają przed snem. Niestety, mimo dobrego nastrojenia mnie nie usypiały, więc kręciłem się w łóżku tak samo długo, jak bez słuchawek. Szkoda też, że wybór dźwięków do zasypiania to tylko trzy nagrania, które nie każdemu muszą odpowiadać. Są też dźwięki na skupienie i medytację.
W dalszym etapie działania Sleep A30 również bywało różnie. Mechanizm wykrywania snu kilkukrotnie zawodził i przedwcześnie przechodził do drugiej fazy, czyli odtwarzania wybranych nagrań do stworzenia tła dźwiękowego podczas snu, w moim przypadku były to łagodne szumy deszczu lub szemrzącego strumienia. Zdarzało się też na odwrót – budziłem się w środku nocy, a cały czas leciały binauralne nagrania „fal mózgowych AI”, czyli z pierwszej fazy, usypiania.
Takich problemów było więcej. Parę razy zdarzyło się, że budząc się na chwilę, odkrywałem, że jedna słuchawka wyłączyła się bez żadnej przyczyny. Kiedy indziej zdarzyło się, że dźwięk z obydwu słuchawek ustawał całkowicie (nie był włączony timer ani sterowanie dotykiem, co było mogło tłumaczyć, skąd problem – ale nie). I tak dalej, zawsze coś.
Do tego dochodziły jeszcze problemy subiektywne. Niestety mam taki nawyk, że śpiąc z głową ułożoną bokiem na poduszce, podkładam dłoń w okolicę ucha. Przez to parę razy po prostu wytrącałem jedną ze słuchawek, a później jej szukałem w pościeli. Problem nasilił się szczególnie po założeniu końcówek piankowych – milszych dla ucha, ale słabiej się trzymających.
W sumie więc efekt był taki, że każda noc z Soundcore Sleep A30 oznaczała dla mnie walkę z oporem materii – moja uwaga skupiała się wokół tego, czy wszystko działa, czy nie zgubiłem słuchawki, czy dobrze leży w uchu, czy szum szumi, jak powinien, czy się wyłączył.
Mocno zachwalana przez producenta redukcja hałasu ANC, nowość w tym modelu, stanowi duży krok w porównaniu do poprzedniej generacji, ale działa raczej przeciętnie. Niezbyt intensywne domowe dźwięki jak szum laptopa czy wentylatora redukuje, ale już odgłosy z kuchni czy brzęczenie telewizora przebijają się. W starciu ze śmieciarką podjeżdżającą pod okno o 6 rano ANC nie ma szans. Mimo wszystko jest to jakiś plus, bo bez ANC te same dźwięki brzmiałyby o wiele bardziej agresywnie, a tak jest jednak szansa, że uda się pospać.
Funkcja maskowanie chrapania bazuje przede wszystkim na odtwarzaniu jednego z tłumiących dźwięków, np. szumu wody czy wiatru. Jest to faktycznie skuteczne, pod warunkiem że chrapanie jest stosunkowo ciche, a dźwięk w słuchawkach – pogłośniony. Głośność ma być zresztą dobierana dynamicznie, gdy hałas się zwiększa. Nie udało mi się jednak odtworzyć i zaobserwować takiej sytuacji, nie zauważyłem realnego wpływu mikrofonu w etui na wykrywanie chrapania ani tym bardziej maskowania adaptacyjnego. Słuchawki pracowały tak samo, gdy etui było ustawione do nasłuchu, oraz gdy było odcięte od dźwięków w wytłumionym otoczeniu. Dodam tylko, że z braku faktycznej potrzeby ten test przeprowadziłem, odtwarzając dźwięk chrapania przez głośnik, co jednak nie powinno wpłynąć na skuteczność systemu.
Do tego dochodzą jeszcze różne drobne błędy w aplikacji. W katalogu szumów w teorii można zmiksować trzy dźwięki źródłowe (np. cykady, ognisko i szum wiatru), by stworzyć własny, indywidualny plik do odtwarzania podczas snu. U mnie jednak miksowanie po prostu nie działało – nowy, dodany dźwięk wyłączał wcześniej wybrany.
Raport ze snu
Po śnie można w aplikacji przejrzeć raport ze snu, przypominający podobne analizy ze smartwatchy. Podawany jest czas snu, czas spędzony w łóżku, liczba przebudzeń, efektowność snu, a także etapy snu i wykryte chrapanie użytkownika słuchawek. Aplikacja podaje nawet liczbę chrapnięć i ich głośność w dB.
Czy te dane są wiarygodne? Do pewnego stopnia nawet tak – podobne czasy snu podawał mi smartwatch, jednak było też sporo błędnych wskazań. To akurat nie dziwi, zegarki mają duże, zaawansowane sensory optyczne i lepsze czujniki ruchu, słuchawki są skromniej wyposażone. Różnice w podsumowaniu czasu sięgały od kilku od kilkunastu minut, co dotyczyło też długości przebudzeń w nocy czy faz snu.
Czas pracy
Soundcore Sleep A30 mają dość ciekawą cechę – słuchawki mogą przełączyć się na tryb lokalny, gdy nagranie odtwarzane jest nie przez Bluetooth, tylko z zapisanego w słuchawce dźwięku, np. wybranego szumu. Pozwala to na dłuższy czas pracy – z ANC producent obiecuje nawet 9 godzin. Możliwy jest także tryb łączony, gdy tryb lokalny włącza się dopiero po zaśnięciu. W moim przypadku jedna sesja – godzina słuchania własnej muzyki, a następnie przełączenie się na aplikację Soundcore (dźwięki do zaśnięcia i nocne szumy) i sześć godzin snu – rozładowywała słuchawki do 10%, czasami do zera. Siedem godzin zastosowania w mieszanym cyklu i z ANC – nie jest więc źle. W pełnym trybie Bluetooth słuchawki rozładują się jednak po nieco ponad 5 godzinach (producent obiecuje do 6,5 h).
O co w ogóle chodzi w tych słuchawkach?
Szczerze mówiąc – nie do końca przekonuje mnie pomysł na takie słuchawki. Główny cel – wspomaganie zasypiania czy samego snu sprawdza się w stopniu umiarkowanym. Ok, wiem, że to sprawa indywidualna, każdy z nas inaczej zasypia i inaczej reaguje na zewnętrzne bodźce, ale powiedzmy sobie szczerze – „dźwięki fal mózgowych generowane przez AI” brzmią jak marketingowy kit. Nagrania są miłe dla ucha, relaksują po ułożeniu głowy na poduszce, ale jednocześnie są w stanie uśpić chyba tylko tych, którzy nie mają poważnych problemów z zasypianiem. Dla osób cierpiących na bezsenność to zupełnie bezużyteczny gadżet. Muszę jednak przyznać, że producent wyraźnie określa Sleep A30 jako słuchawki wspomagające sen i nie obiecuje w żadnym wypadku, że są środkiem na bezsenność. Tylko taki sam efekt może dać po prostu spokojna muzyka słuchana przed snem czy dobra książka.
Sytuacji nie poprawia też nieprzewidywalne działanie zestawu. Jeżeli Soundcore Sleep A30 nie wypadną z ucha w nocy, to jedna ze słuchawek się wyłączy, albo wyłączy się odtwarzanie wybranych na sen dźwięków. Jeżeli nie wyłączy się, to może za wcześnie wybudzić w lekkiej fazie snu. Maskowanie chrapania działa po znacznym zwiększeniu głośności, co może wręcz utrudnić sen. To wszystko nie pomaga.
Muzyki na Sleep A30 posłuchać nawet można, choć nie każdy gatunek będzie dobrze wybrzmiewał. Jako uniwersalne słuchawki ten model sprawdzi się więc umiarkowanie, a za mniej niż pół ceny producent oferuje znacznie lepsze do muzyki modele, jak seria Liberty.
Najważniejsza nowość w serii Soundcore Sleep – czyli tłumienie hałasu ANC – rzeczywiście jest cenną wartością dodaną, ale jego działanie jest skuteczne tylko do pewnego stopnia, a dobrze dobrane, tradycyjne zatyczki do uszu za 1/20 ceny Sleep A30 sprawdzą się nie gorzej, a może nawet lepiej. Z drugiej strony stopery wkładane głęboko do kanału słuchowego to nie jest coś, z czym chciałoby się spać co noc, więc lekkie Sleep A30 pod tym względem wygrywają.
Po co więc Soundcore Sleep A30? W przypadku osób, które nie mają wielkich problemów z bezsennością, słuchawki wyciszą i pozytywnie nastroją przed zaśnięciem, a później ustabilizują sen. W pewnych okolicznościach mogą także pomóc, gdy problemem jest chrapanie drugiej osoby – kluczem jest kombinacja ANC i maskowania chrapania. Zdecydowanie jednak nie należy Sleep A30 traktować jako remedium na bezsenność, na to nie pomogą żadne dźwięki AI ani białe czy różowe szumy. Pozostaje tylko pytanie, czy warto wydać 999 zł na słuchawki, których rzeczywista skuteczność niewiele przewyższa dobre zatyczki do uszu… Cóż, ja bym jednak postawił na zatyczki.
-
Są lekkie i niewielkie
-
Bogaty zestaw z dużym wyborem końcówek
-
Można w nich spać całą noc bez uczucia zmęczenia
-
Pozwalają wyciszyć się przed snem
-
Mogą pomóc w zasypianiu, ale tylko w lżejszych przypadkach
-
Funkcja ANC redukująca hałasy przeszkadzające w śnie
-
Maskowanie chrapania
-
Długi czas pracy z ANC w trybie lokalnym (bez aktywnej transmisji Bluetooth)
-
Do muzyki sprawdzą się tylko połowicznie
-
Niestabilne działanie (wyłączają się w nocy, nie wykrywają snu itd.)
-
Jeżeli masz poważne problemy ze snem, nie będą skuteczne
-
Przeciętna jakość rozmów
-
Zbyt wysoka cena