Vivo X300 Pro: mobilna fotografia na najwyższym poziomie. W końcu?
Wiedeń, uznany ostatnio za najbardziej przyjazne miasto w Europie. Stolica Austrii będąca symbolem sal balowych, walca i olbrzymich pałaców. To właśnie tam miała miejsce europejska premiera, debiutującego w Europie i w Polsce, smartfona Vivo X300 oraz X300 Pro, na której miałam przyjemność być.
Jak prezentuje się telefon z perspektywy osoby, która jest stałym użytkownikiem iPhone’a i co najważniejsze - lubi robić zdjęcia? Oto całkowicie subiektywna opinia tego najnowszego sprzętu, który ma spore szanse na to, aby zostać okrzykniętym smartfonem roku. A dla tych, którzy woleliby dokładną recenzję modelu X300 Pro, też mamy coś do poczytania.
Vivo X300 Pro smartfonem roku?
Mocny procesor, świetny wyświetlacz, smukła obudowa i do tego solidne aparaty - czego chcieć więcej? Warto zaznaczyć, że już sama wersja X300 to kompaktowy smartfon o przekątnej 6,3 cala (wersja Pro liczy sobie 6,78 cala). Urządzenia pracują na Androidzie 16 z OriginOS 6. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o wygląd, to wersja różowa X300 skradła moje serce. Wygląd idealnie wpisuje się w obecne trendy, ma płaską obudowę i płaskie krawędzie. Ale jest jedno, co wyróżnia obie te wersje telefonów na tle innych - wyspa fotograficzna.
I można powiedzieć, że ta właśnie cecha to jedyne czym najnowszy model Vivo się różni od iPhone’a lub Pixela. Można śmiało powiedzieć, że stanowi ona znak rozpoznawczy Vivo. I choć dla niektórych może wydawać się ona nieco gigantyczna, a nawet lekko "dziwaczna", to jednak już po zrobieniu pierwszej fotki, można być pewnym - jeśli dzięki niej telefon jest w stanie robić zdjęcia z tak niesamowitą ilością szczegółów, to niech sobie będzie jaka chce. No i ta urocza obwódka. Myślę, że do wyglądu będzie można się przyzwyczaić. I to szybko.
Chyba żaden prawdziwy miłośnik fotografii nie przejdzie obojętnie obok wersji X300 Pro. To taki model, dzięki któremu każdy robiący zdjęcia poczuje się niczym prawdziwy profesjonalista. Vivo zdecydowanie postawiło na aparat i na to, aby wykrzesać z nas kreatywność i moc zachwytów nad pięknem otaczającego nas świata. A jeśli tylko zechcemy, to w każdej chwili możemy zwiększyć możliwości teleobiektywu i sięgnąć tam, gdzie nie sięga wzrok posiadacza zwykłego smartfona.
Zestaw fotograficzny Vivo Zeiss 2.35X Telephoto Extender Kit umożliwi nam zoomowanie obrazu (zakres ogniskowych: 200, 400, 800 i 1600 mm).
Przyznam szczerze, że mnie zainteresował ten właśnie aparat oraz dołączony obiektyw i korzystając z okazji wypróbowałam jego możliwości.
Jeśli chodzi o Vivo to jest cięższy od iPhone’a, ale też i bardzo podobny. Od razu też napiszę, że osobiście bardzo doceniam funkcję vivo- share, która umożliwia szybkie przesyłanie zdjęć na urządzenie Apple’a.
Wydajność urządzenia, jak dla mnie, naprawdę trzyma poziom, nie zawodzi i podczas intensywnego zwiedzania i spacerowania dotrzymuje kroku. Choć są i tacy, którzy narzekają na kiepską baterię, ale ja osobiście tego nie doświadczyłam, a korzystałam z aparatu intensywnie. Wytrzymał bez ładowania 3 dni (ale też służył tylko i wyłącznie do robienia zdjęć). Nie zauważyłam też, aby smartfon Vivo nadmiernie się nagrzewał podczas tego typu użytkowania. To też duży plus.
To jest naprawdę dobry sprzęt, ale jest jedno “ale”
Obawiam się, że Vivo X300 Pro mimo wielu podobieństw do iPhone’a i dobrej jakości, pewnie i tak nie przebije go popularnością. Może też nie do końca przekonać też tych, którzy są przyzwyczajeni do urządzenia Apple’a. Ale przecież zawsze można mieć w zanadrzu dwa sprzęty.
Ten z pewnością wybija się, jeśli chodzi o robienie zdjęć. Wszystkie freaki fotograficzne i zapaleni obserwatorzy natury oraz sztuki będą zachwyceni. Można podglądać właściwie wszystko - ptaki, fasady budynków, drzewa i tworzyć niesamowite wspomnienia. Ba, przechadzając się uliczkami Wiednia, miałam nawet myśl, że mogłabym wręcz stworzyć album sztuki z prawdziwego zdarzenia - z widocznym każdym detalem.
X300 Pro nie zostawia fotografa samego, ale wciąż podsuwa mu nowe możliwości i podpowiada, co zastosować. Wśród filtrów każdy znajdzie coś dla siebie - miłośnicy tekstury, fotografii w czerni i bieli oraz tych, którzy decydują się na podbicie jakiegoś koloru lub uzyskania tonacji.
Jest oczywiście sporo AI, ale trzeba przyznać, że aparat “nie wymyśla”, a czasem nie ma łatwego zadania, na przykład podczas fotografowania obiektów w wielką ilością detali nocą i to z wielkich odległości. Z pewnością trochę upięknia i wygładza twarz, ale nie robi tego nazbyt przesadnie.
Wszyscy, którzy lubią wyostrzone zdjęcia będą zadowoleni. Trzeba też przyznać, że poziom ostrości dawkujemy sobie sami, dostosowując zoom. I to jest jak najbardziej na plus, że ostateczna decyzja należy do nas. Wszelkich opcji dla miłośników fotek jest naprawdę od groma i ci, którzy lubią, mogą się zagłębiać i testować możliwości telefonu do woli. Istotne jest jednak także to, że będą zadowoleni także ci, którzy posługują się głównie trybem automatycznym. I to też jest zdecydowany plus.
Aby uwieczniać na najwyższym poziomie - koncerty, mecze i inne ważne wydarzenia, Vivo przygotowało tryb sceniczny. Jednak największe wrażenie robi zbliżenie na detale. Każdy wiedeński żyrandol pałacowy można zobaczyć z bliska i to bez zbędnego wysiłku. Wystarczy dobrze patrzeć na obiekt. Zdjęcie jest bardzo bliskie temu, co widzą nasze oczy. Wyglądają też bardzo dobrze w widoku w telefonie, ale i podczas ekspozycji na komputerze po przybliżeniu, nie tracą też jakoś zauważalnie na ostrości.
Ale największą zaletą Vivo X300 Pro są fotki nocne. Tu telefon jest absolutną petardą. Działa tu dosłownie wszystko. I co najważniejsze - jest satysfakcjonujące. W końcu. Miłośnicy rozjaśnionych kadrów mogą rzecz jasna skorzystać z trybu nocnego, ale nie jest to konieczne. Tryb automatyczny jak najbardziej daje radę. Do każdego zdjęcia możemy też dołączyć znak wodny z informacjami.
Czy jesteśmy gotowi na Vivo X300 Pro?
Od wielu osób (nie związanych z technologią), którym pokazałam Vivo usłyszałam “hmm, no trochę dziwnie wygląda”. Wyspa aparatu nie da się nie zauważyć i jest znakiem charakterystycznym tyłu telefonu. Reszta jest nam bardzo bliska.
Mnie jednak nurtuje coś innego. Czy to chwilowa moda na sprzęty nawiązujące do starych aparatów? Czy ma to szansę się utrzymać nieco dłużej? I w dodatku mam wątpliwość - czy aby na pewno będzie mi się chciało nosić ze sobą solidny obiektyw i go za każdym razem zakładać? Przecież nie jestem profesjonalnym fotografem. Niestety, póki co nie ma opcji, aby mieć zamontowany obiektyw i jednocześnie robić zdjęcia w trybie normalnego smartfona. Jeśli go zamontujemy, potrzebujemy chwili, aby go zdemontować i powyłączać opcje obiektywu. Następnie lekko się zdzwimy, że obraz zaraz po zdjęciu obiektywu wyświetla nam się odwrotnie. Jeśli mamy sprzyjające warunki i czas, nie ma problemu. Ale nie jest to zatem urządzenie dla tych spontanicznych ani też dla tych, którzy nie potrzebują wcale aż tak artystycznych zdjęć.
Bo telefon ten robi świetne zdjęcia - śmiało można powiedzieć, że jest jednym z lepszych na rynku, może nawet najlepszym w swojej kategorii. Ale czy wszyscy potrzebujemy świetnych zdjęć?
Dla wszystkich tych, którzy żyją w ciągłym pędzie nadal wystarczy iPhone lub coś innego. Ale jeśli bym tylko miała ochotę na sesję zdjęciową lub zatrzymanie ważnych chwil w kadrach to z miłą chęcią uzbroję się w ten “dziwny sprzęt” i wyruszę w miasto.
Vivo X300 Pro dane techniczne:
- Główny aparat Sony LYT-828 (50 Mpix, 1/1.28”, f/1.57, OIS, Zeiss T* Coating, CIPA 5.5),
- Teleobiektyw 200 Mpix (HPB, 1/1.4”, f/2.67, OIS, Zeiss T* Coating, CIPA 5.5),
- Ultraszeroki kąt 50 Mpix (JN1, 1/2 ,76”, f/2.0, AF).