Ledwo co się pojawił, a już jest jedynką Netfixa. Widzowie się rozpływają

Netflix w końcu oddał widzom najbardziej wyczekiwaną produkcję roku. Polski serial katastroficzny "Heweliusz" zaledwie wczoraj pojawił się na platformie i już wokół niego zrobiło się wiele szumu. Jest głośno, ale w pozytywnym kontekście.

Anna Kopeć (AnnaKo)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ledwo co się pojawił, a już jest jedynką Netfixa. Widzowie się rozpływają

"Heweliusz" nowym numerem 1. Netflixa

Już w dniu premiery, serial stał się numerem jeden platformy. Jest też wielce prawdopodobne, że utrzyma się w czołówce przez dłuższy czas. Trzeba przyznać, że było to nie lada przedsięwzięcie, ale jak widać - opłaciło się. To aż 105 dni zdjęciowych, zaangażowanie ponad 120 aktorów, 3000 statystów, 2000 pojazdów grających, 70 lokalizacji i oraz 700 ton wody na planie zdjęciowym. Realizowano go w Polsce (m.in. Świnoujściu, Gdyni, Szczecinie, Warszawie) i w Brukseli.

Dalsza część tekstu pod wideo

W sieci już dziś znajdziemy pełno recenzji, które wyrażają bardziej zachwyty niż rozczarowanie i to już jest sukces. "Nie ma co ukrywać, to jest show" twierdzi redaktor Filmwebu, "Będziecie przerywać seans, by złapać oddech" czytamy na Onecie. Większość mówi nawet o tym, że najnowszy serial Holoubka jest nawet lepszy niż "Wielka woda", inni porównują z "Czarnobylem". Widzowie mają nadzieję, że "Heweliusz" przebije oba seriale pod wieloma względami. 

Polacy oglądają "Heweliusza" na potęgę

Opowieści o tragicznych wydarzeniach są bardzo często "skazane na sukces". Przypomnijmy, że w Heweliuszu opowiedziana jest historia tragicznego wydarzenia - katastrofie polskiego promu na Bałtyku, do której doszło w nocy z 13 na 14 stycznia 1993. Śmierć poniosło wtedy aż 56 osób nie tylko z Polski, ale także innych krajów, takich jak: Austria, Czechy, Szwecja i Norwegia.